16 sty 2012

Costa Concordia - zatonięcie

Od soboty gazety, serwisy informacyjne i portale internetowe bombardują świat informacją o katastrofie statku wycieczkowego Costa Concordia. Autor jednego z artykułów nazwał ją nawet "Horrorem jak na Titanicu", co jest lekką przesadą.

Costa Concordia 14 styczeń 2012 r. Filippo Monteforte/AFP/Getty Images Costa Concordia przy włoskiej wyspie Giglio. Reuters/ Italian Guardia di Finanza Costa Concordia. AP Photo/Gregorio Borgia

W nocy z 13 na 14 stycznia u wybrzeży Toskanii, niedaleko wyspy Giglio doszło do poważnej awarii luksusowego statku wycieczkowego Costa Concordia. Z relacji świadków i wstępnego dochodzenia prokuratury wynika, iż statek uderzył bokiem o nadbrzeżne skały. W skutek zderzenia doszło do uszkodzenia kadłuba. Liniowiec przechylił się i zaczął nabierać wody. Concordia została unieruchomiona na skałach.

Do awarii doszło dwie godziny po wyruszeniu statku z portu Civitavecchia, około 21.30. Na pokładzie było 4200 pasażerów z 62 krajów, w tym 12 Polaków. Polska ambasada zapewniła, iż Polacy, przebywający na pokładzie Costa Concordia są bezpieczni. Liczba ofiar nie została ostatecznie potwierdzona. Podaje się, iż w wyniku awarii 5 osób straciło życie, 14 osób jest rannych, natomiast 15 osób uznaje się za zaginione (w tym członkowie załogi). Ewakuowanych pasażerów przewieziono na wyspę Giglio, gdzie zostali życzliwie przyjęci przez włoskie rodziny. Wiele osób spędziło noc w kościele.

Kapitan statku - Francesco Schettino - przebywa w areszcie. Zarzuca mu się nieumyślne spowodowanie śmierci i porzucenie statku. Kapitan opuścił statek, podczas trwającej akcji ratowniczej. Według niektórych doniesień Straż Przybrzeżna apelowała do kapitana o pozostanie na statku i pomoc w akcji ewakuacyjnej. Bezskutecznie.

Trwająca od soboty akcja ratunkowa wczoraj po południu została przerwana, a ratowników ewakuowano, ze względu na pogorszenie pogody w tym rejonie Morza Tyrreńskiego. Wysokie fale przesuwają statek w stronę uskoku, który znajduje się ok. 30 m od leżącego statku, wtedy cały statek znajdzie się pod wodą. Dzisiaj nad ranem akcja została wznowiona. Ratownicy przeszukują zalane wodą pokłady.

Najbardziej zagadkową i bulwersującą jest kwestia ogłoszenia alarmu dla pasażerów. Załoga ogłosiła alarm dopiero w godzinę od zderzenia ze skałami, a kapitan nie wysłał sygnału SOS. Prokurata wszczęła już dochodzenie w tej sprawie. Czarne skrzynki, znalezione przez ratowników, mają pomóc w ustaleniu okoliczności, dlaczego ten ogromny statek znalazł się w tak niewielkiej odległości (150 m) od brzegu wyspy Giglio.

Zdjęcia: theatlantic.com

KomentarzeKomentarze

Dodaj komentarzDodaj komentarz

× Dziękujemy za Twój komentarz.
Zostanie on opublikowany po akceptacji Moderatora.